Dzisiaj kolejny tekst z cyklu #polishbrandsyouneedtoknow. Tym razem zainspirowany wakacyjnymi doświadczeniami.
W podróże górskie albo raczej nastawione na dużą aktywność zazwyczaj zabieram legginsy i jest ok. Nawet powstał o tym tekst. Co innego, gdy wybieramy się w miejsce gdzie fajnie jest mieć jakąś sukienkę. Na co wówczas zwracam uwagę? Na to ile miejsca zajmuje oraz na „gniotliwość”. Jakkolwiek to nie brzmi. Opanowałam już do perfekcji zwijanie sukienek i bluzek w zgrabny rulonik, tak aby się w miarę nie pogniotło i nadawało do noszenia po rozwinięciu. Najlepiej sprawdzają się zwiewne „czesane wiatrem ” sukienki lub z takich tkanin, które dobrze się rozprostowują a pogniecione nie wyglądają źle.
Słyszeliście o Cat Cat Studio? Projekty marki są przede wszystkim minimalistyczne i proste. Świetnie sprawdzą się w podróży. Wygodne, naturalne i wielofunkcyjne. Plaża, miasto, a może żaglówka. Natomiast, gdy w bagażu znajdzie się miejsce na szpilki i czerwoną szminkę to mamy kreację wieczorową. Oczywiście moją uwagę przykuł detal w postaci sznureczków na plecach. Naturalnie podkreślają kobiecą sylwetkę.
Kilka moich ulubionych modeli poniżej.
źródło: http://catcat.eu/